Sygnet IHS
Półtorej miesiąca temu otrzymaliśmy zlecenie wykonania nietypowego sygnetu z liliami i oznaczeniem IHS. Wyzwanie było ciekawe (tym bardziej że całość miała zostać wykonana w dwóch kolorach), więc podjęliśmy się tego. Poniżej szkic pomysłu który przesłał nam klient:
Ze względu na sposób budowy sygnetu, konieczność wykonania jego w dwóch kolorach złota oraz ilość poszczególnych elementów analizę techniczną i konstrukcyjną przygotowaliśmy dla dwóch opcji:
- Podstawa z białego złota, i osobno montowane ramki, lilijki oraz monogram ze złota żółtego
- Podstawa z białego złota, oraz nakładka z żółtego złota zawierająca ramki, lilijki oraz litery znaku w całości.
Rozwiązanie pierwsze było bardziej skomplikowane technicznie zwłaszcza na etapie montażu, co znacząco zwiększyłoby koszty – bez widocznego efektu wizualnego. Dlatego też została wybrana druga opcja montażu tylko dwóch elementów (białej podstawy, i żółtej nakładki z wszystkimi elementami ułożonymi na niej).
Czas nie był naszym sprzymierzeńcem więc już po kilku dniach wysłaliśmy wstępne szkice do klienta. Po wprowadzeniu poprawek wygląd sygnetu i wymiary zostały ustalone.
Na życzenie klienta obróciliśmy tylko ułożenie liter, i całość mogła zostać ponownie podzielona na części. Wykonaliśmy wydruki 3D dwóch elementów na podstawie których zrobiliśmy złote odlewy.
Poniżej dwa elementy sygnetu już ze złota. Z lewej strony cała baza sygnetu wykonana z białego złota, natomiast z prawej strony nakładka z połączonymi liliami, ramka oraz napisem IHS w całości ze słota żółtego
Na zdjęciu poniżej widać dokładnie budowę poszczególnych elementów. Żółta nakładka po obróbce zostanie nalutowana na białą bazę (również wcześniej dokładnie przygotowaną). Po połączeniu zostanie elektrolityczne pokrycie rodem wewnętrznych elementów przy lilijkach oraz obok napisu.
Jeszcze kilkanaście godzin pracy złotnika i całość możecie obejrzeć w pełnej krasie.
Opracowanie graficzne sygnetu i przygotowanie wersji 3D – Monika Bayer
Wykonanie na pracowni – Grzegorz Figuła
Całość prac około 19 godzin.
Artur Węc