Co ma obrączka do szkoły rodzenia?
Ostatnio do naszego sklepu w Krakowie przyszli młodzi ludzie. Wybrali sobie obrączki i zapytali mnie (mnie!), co myślę o szkole rodzenia.
Dopiero wtedy zauważyłem, że dziewczyna faktycznie miała jakiś większy brzuszek. Powiedzieli, że pytają mnie, bo jestem jubilerem i pewnie klienci opowiadają mi o swojej nowej drodze życia. Owszem, ale jeszcze nikt nie mówił mi o szkole rodzenia!
Słyszałem, że takie szkoły są modne, bo przygotowują do porodu. W ogóle teraz wszyscy mają łatwiej, bo jest szkoła, masa książek i internet. Moja mama nie chodziła do takiej szkoły, a jakoś mnie i Grzegorza urodziła.
Z jednej strony nie dziwię się takim szkołom, bo warto być przygotowanym, ale z drugiej, czy aby nie jest to po prostu kupowanie sobie jakiegoś psychicznego poczucia bezpieczeństwa? Ja nie rodziłem i nie wiem, jak to jest. I pewnie nigdy rodzić nie będę :)
Nie jestem kobietą, tylko jubilerem. Tamtego dnia przekonałem się, że bycie gościem od obrączek, to uczestnictwo w nowej drodze życia tych, którzy je u mnie nabywają. Moje pierścionki i obrączki będą im pewnie towarzyszyć do końca życia. To trochę tak jakbym był świadkiem i sprawcą ważnego momentu – nie tylko dla nich, ale dla przyszłych pokoleń.
Pozdrawiam,
Artur Węc