Biżuteria Celtów, czyli magia symbolu
Problem w tym, że Celtowie nie byli ludem o jednolitej tożsamości – nie mówili wspólnym językiem i nie znali pisma, przez co nie pozostawili po sobie (jak wspomniani Rzymianie czy starożytni Grecy) dokumentów, które mogłyby pomóc współczesnym badaczom w odkryciu tajemnic ich kultury. Pewnym natomiast jest, że Celtowie – tak jak Asterix i Obelix – byli waleczni, nosili wąsy i popijali ze zwierzęcych rogów „uskrzydlające” trunki. A poza tym – lubili błyskotki!
Niestety, niewiele więcej wspólnego mają Celtowie prawdziwi z ich popkulturowym, komiksowym lub filmowym wyobrażeniem. Galów – bo tak nazywali ich Rzymianie – trudno wcisnąć w jednoznaczne ramy kulturowe czy w religijne konwencje. Dlatego ich historia jest tak fascynująca, a zwyczaje czy wierzenia do dzisiaj zjednują sobie stale rosnące grono amatorów.
U progu cywilizacji przez duże „C”
Jako pierwszy o Celtach pisał Herodot, który w V wieku przed naszą erą twierdził, że lud ten wywodzi się zza Alp, z miasta u ujścia Dunaju. Można się domyślać, że scharakteryzowani przez greckiego Ojca Historii tajemniczy przybysze wykazywali się mało pokojowym podejściem do mieszkańców podbijanych terenów i nie unikali krwawych konfrontacji. Na fali ich brutalnych konkwist mianem Celtów zaczęto zresztą określać wszystkie, barbarzyńskie ludy.
Celtowie „właściwi” – wojownicy z północy – najechali Grecję w IV wieku przed naszą erą i na jakiś czas osiedlili się na stałe w Azji Mniejszej. Ich zuchwała waleczność zrobiła na Grekach piorunujące wrażenie, ale nie przełożyła się na szacunek względem barbarzyńskich przybyszów z północy. W greckich opowieściach zwykło się od tego czasu przedstawiać Celtów jako jasnowłosych, wąsatych, noszących na szyjach dziwne obręcze (torquesy) wojowników, którzy chętnie, zwykle pod wpływem procentów, wszczynali lokalne bitwy.
Źródła: www.flickr.com
Więcej powagi dla Galów mieli Rzymianie, którzy na długo zapamiętali, jak w IV wieku przed naszą erą celtycka horda pod wodzą groźnego Brennusa złupiła Rzym i o mały włos nie zdobyła Kapitolu. Sam Cezar był pod tak wielkim wrażeniem kultury Galów, że wielokrotnie próbował przeforsować w senacie tezę o konieczności ich romanizacji i wcielenia do Imperium. Poniekąd Rzymianie ten ambitny plan urzeczywistnili. I to z pomocą samych Galów. Celtowie nie potrafili (lub nie chcieli) stworzyć jednolitej wspólnoty. Zamiast tego lawirowali między barbarzyństwem a kulturą postępu, dzielili się nieprzerwanie na mniejsze lub większe plemienia, prowadzili ze sobą bratobójcze walki, a przez to – byli coraz mniej wymagającym wrogiem dla legionów Imperium Romanum.
Barbarzyńscy pionierzy
Zanim tak się stało i zanim Galowie poddali się sile Rzymian, przemierzający całą Europę Celtowie mogli do woli korzystać ze zdobyczy innych kultur. Mogli, ale – najpewniej – robili to raczej od niechcenia. Za to samodzielnie opracowali własny system miar i wag i wybijali swoje monety, a także budowali umocnione murami, zaskakująco zaawansowane osady utrzymujące się z poboru cła i prowadzonych w ich ramach „biznesów”. Mimo takiej postępowości i zadziwiającej przedsiębiorczości Celtowie nie opracowali systemu znaków. Co ciekawe, zrobili to z wyboru. Galowie uważali bowiem, że zapisywanie myśli osłabia pamięć, a kiedy naszła ich chęć poznania ciekawej historii – udawali się nie do gromadzącej zwoje biblioteki, ale do wszechwiedzącego druida.
Zamiast na urokach wynikających z rozwoju duchowości wojowniczy ludzie z północy woleli skupiać się na praktycyzmie. To barbarzyńscy Galowie obmyślili – jako pierwsi – beczki, kolczugi i mydła. Fascynowało ich też rękodzieło, przez co z namiętnością wyrabiali piękne ozdoby i zjawiskowe przedmioty użytku domowego.
Skarby z celtyckich grobowców
O tym, jak zaawansowana była sztuka wytwarzania ozdób dowiadujemy się głównie z celtyckich kurhanów, w których dzisiejsi archeolodzy znajdują bogato dekorowane naczynia, wyprawione rogi, wozy, kociołki, futra i złotą biżuterię (jak w grobowcu odkrytym niedaleko Hochdorf koło Stuttgartu) czy bransolety, bursztynowe paciorki i etruskie, dekorowane kulki (kurhan odkryty w okolicach Heuneburga).
Źródła: www.flickr.com
W grobowcach znaleźć można, niestety, nie tylko rękodzielnicze arcydzieła. Buńczuczni Celtowie słynęli z okrucieństwa i z tego, że miejsca pamięci zwykli przyozdabiać także głowami swoich wrogów. Te makabryczne praktyki miały najpewniej ścisły związek z charakterystycznym dla Celtów podejściem do religijności. Galowie składali bogom nie tylko rękodzielnicze arcydzieła, ale i krwawe ofiary. Im tych ostatnich było więcej – tym lepiej.
Ponadczasowy entourage
Dzisiaj język celtycki – za sprawa „Celtofilów” – funkcjonuje sprawnie w Bretanii, Szkocji, Irlandii i Walii. Stale rosnącą popularnością cieszą się (już nie krwawe) wciąż kultywowane obrzędy, które – z jednej strony – stanowią sposób na podtrzymanie podszytej tęsknotami narodowościowymi tradycji, a z drugiej – sprawdzają się w roli komercyjnego folkloru. Jednak tym, co najmocniej zapisało się w naszej świadomości jako celtyckie (a o czym często nie wiemy) nie są lekko bajeczne rytuały czy postacie filmowych Galów, ale… wielowiekowe symbole i wzory, które pojawiają się na wystawach najbardziej nawet luksusowych sklepów z biżuterią.
Spirale, zwoje i mocno ciosane słupy – takie formy przybierają modne bransoletki i kolczyki, ewidentnie (choć niekiedy nieświadomie) inspirowane celtyckimi wyrobami. Równie popularnym motywem jest – powielany w formie kolczyków, pierścieni czy zawieszek – krzyż celtycki, który Galowie z dumą nosili na długo przed pojawieniem się krzyża chrześcijańskiego. Prawdziwym bestsellerem jest irlandzki pierścień Claddagh – stworzony na podobieństwo dłoni obejmujących serce w koronie symbol miłości i przyjaźni.
Źródła: www.flickr.com
Na pierwszy rzut oka w celtyckiej biżuterii kusi przede wszystkim bogata ornamentyka. Warto jednak pamiętać, że w kulturze niepiśmiennych Galów to właśnie pojedyncze symbole miały największą, magiczną moc, którą aktywować mogło odpowiednie noszenie ozdobionej nimi biżuterii. Kiedy osoba posiadająca pierścień Claddagh założy go na prawą dłoń, a serce odwróci w kierunku ciała – będzie to oznaczało, że posiada partnera. Kiedy serce zostanie skierowane na zewnątrz, będzie to przekaz, że posiadacz pierścienia szuka miłości. A kiedy pierścień zauważymy na palcu gabarytowego, jasnowłosego, wąsatego i podchmielonego dryblasa o bojowym nastawieniu do wszystkiego co się rusza – będzie to znak, że trafiliśmy na prawdziwego Celta, któremu (jeśli nie chcemy stracić głowy, dosłownie i w przenośni) lepiej jest zejść z drogi.
Tekst: Anna Kunicka
Licencje zdjeć:
-
Fot. 1. Krzyż celtycki (zdjęcie na lic. CC, autor – .and+)
www.flickr.com/photos/raiadiff/2776934527/sizes/z/in/photostream/
-
Fot. 2. Ornamenty celtyckie (zdjęcie na lic. CC, autor – vectrobundles.com)
www.flickr.com/photos/vectorbundles/8102191800/sizes/o/in/photostream
-
Fot. 3. Naszyjnik z motywem celtyckim (zdjęcie na lic. CC, autor – The Ravens Nest)
www.flickr.com/photos/36747087@N03/3385823961/sizes/z/in/photostream/
-
Fot. 4. Pierścień Claddagh (zdjęcie na lic. CC, autor – Royal Claddagh)
www.flickr.com/photos/royalcladdagh/863391153/sizes/l/in/photostream/