Biedermeier – szyk w mieszczańskim stylu
Artyści odkrywają i punktują społeczne problemy, nawołują do zmian, proponują nowe rozwiązania i krytykują utrwalone już wzorce. Tak jak Ludwiga Eichrodt, który w roli bohatera swoich wierszy umieścił Biedermeiera – niemieckiego filistra, mieszczańskiego półgłówka o wyjątkowo ciasnych horyzontach.
Ten – skądinąd – uzdolniony prawnik o poetyckim zacięciu nigdy nie spodziewałby się, że nazwisko stworzonego przez niego bohatera stanie się jednoczesnym określeniem nurtu. A dokładniej – artystycznej konwencji, która narodziła się sama z siebie, nie posiadała bazy programowej i która do dzisiaj (mimo jej mieszczańskiej genezy) kojarzy się ze stylem wytwornym, pożądanym, godnym naśladowania.
Mała stabilizacja
Kres napoleońskich podbojów (a więc Kongres Wiedeński) i początek największych w dziejach Europy, społecznych przemian (Wiosna Ludów) – to właśnie te wydarzenia tworzą ramy dla rozwoju stylu Biedermeier. Nurt narodził się i obowiązywał pomiędzy 1815 i 1848 rokiem. Nikt nie pokusił się o spisanie artystycznego manifestu czy o sporządzenie wyznaczników konwencji. Nikt nie nakreślił zasad odnoszących się do sposobu urządzania wnętrz, formowania wierszowanych strof, planowania obrazów czy tworzenia biedermeierowskiej biżuterii. Wielcy myśliciele tego okresu nie zastanawiali się nad artystycznymi kanonami, ale cieszyli z pokoju wynikającego z postanowień wersalskich lub (co było bardzo nie w smak władzy) głośno krytykowali nowy porządek. Środkowoeuropejscy, a zwłaszcza austriaccy pisarze, malarze i muzycy – pod naciskiem władz – zmuszeni zostali wkrótce do porzucenia wątków politycznych i do skoncentrowania się na tworzeniu sztuki poruszającej bezpieczniejszą, bardziej utylitarną tematykę – wiejską, sielankową czy historyczną. Rosnąca urbanizacją i rodząca się industrializacja sprzyjały z kolei powstaniu nowej, miejskiej klasy średniej, która – tak jak Biedermeier z wiersza Eichrodta – była (z jednej strony) odrobinę zaściankowa, a z drugiej – rządna nowych wrażeń.
Źródło: www.flickr.com
Błędem będzie więc stwierdzenie, że biedermeier to nurt charakterystyczny dla całej epoki i – jak na wielkie style przystało – podparty dopracowanym, rewolucyjnym programem. To raczej konwencja oddająca nastroje ówczesnego społeczeństwa. Sztuka stworzona przez mieszczan dla mieszczan i skoncentrowana na funkcjonalnym rzemiośle, które – zgodnie z oczekiwaniami klasy średniej – miało łączyć w sobie przyjemne (a więc estetyczne) z pożytecznym.
By żyło się ładniej!
Po upadku Napoleona najprężniej rozwijającym się i najbardziej znaczącym miastem Europy stał się Wiedeń. To tutaj (a dokładniej – wśród bogacącego się, wiedeńskiego mieszczaństwa) na powodzeniu zdobywał Biedermeier.
Skoncentrowany na utylitaryzmie nurt przejawiał się przede wszystkim w meblarstwie i schlebiał gustom coraz bardziej majętnych wiedeńczyków. Wnętrza urządzane w tym stylu uzupełniano wykonanymi z ekonomicznych, dostępnych lokalnie (absolutnie nie importowanych) rodzajów drewna – wiśni, sosny czy dębu. Aby nadać im szlachetnej wymowy, komody czy krzesła wykonywano na wzór klasycznych wzorców – prostych, jasnych, eleganckich, wygodnych, dla komfortu tapicerowanych i dekoracyjnych jednocześnie. Zdobnictwo było jednak podporządkowane użytkowości mebli, które – w towarzystwie ciężkich zasłon, realistycznych obrazów przedstawiających stonowane krajobrazy, pasiastych tapet czy kwiecistych dodatków – miały tworzyć we wnętrzu atmosferę przyjaznej intymności.
Na tak umiarkowanym tle najmocniej wyróżniały się duże, ciężkie, obowiązkowo złote zdobienia – traktowane przez austriackich czy niemieckich, od niedawna dopiero majętnych mieszczan za najwyższy dowód potwierdzający ich wysoką pozycję społeczną.
Wiedeński szyk
Literacki Biedermeier – karykaturalny przedstawiciel pozbawionego ambicji mieszczaństwa – zadebiutował w felietonie wydanym w 1885 roku. Jego publikacja nastąpiła już po Wiośnie Ludów, która uznawana jest za kres tego trudnego do określenia i wyśmiewanego przez ówczesne stany wyższe stylu. Mimo że biedermeier nie był uznawany za nurt wyjątkowy czy godny zapamiętania, meble, akcesoria czy projekty architektoniczne tworzone w zgodzie z jego mglistymi kanonami i łączące w sobie utylitaryzm z estetyką stały się inspiracją dla artystów tak poważanych „frakcji” jak art nouveau czy Bauhaus. Również moda biedermeier – której najbardziej widowiskowymi propagatorkami były dziewiętnastowieczne wiedenki – oparła się krytyce.
Bogato zdobione suknie z długimi rękawami, sznurowane gorsety podkreślające smukłą talię i krągłe biodra, głębokie dekolty zasłaniane kaszmirowymi czy koronkowymi szalami i eleganckie pelerynki – konfekcja typowej, biedermeierowskiej mieszczanki nie była już typowo romantyczna i zwiewna. Strój – tak jak dekoracyjne, złote zdobienia wyróżniające się na tle stonowanych mebli – był manifestacją awansu społecznego, próbą skopiowania dworskich trendów i przedstawienia ich w bardziej przystępnej, mieszczańskiej formie. Także mężczyźni ulegli modzie na podkreślanie ubiorem swojej (właśnie zdobytej) mieszczańskiej rangi. Przechadzając się po wiedeńskich, paryskich czy berlińskich uliczkach zadawali szyku we frakach, surdutach, futrach i cylindrach.
Źródło: pl.wikipedia.org
Dopełnieniem takich bogatych, ale jednocześnie estetycznych stylizacji były precjoza – piękne, bardzo dekoracyjne, uznawane dzisiaj za gustowne i wartościowe „antyki”.
Mieszczańskie kosztowności
Biżuteria biedermeier – bijąca rekordy popularności na aukcjach internetowych i tak chętnie kopiowana przez współczesnych jubilerów – tylko z pozoru jest masywna, niezwykle kosztowna. Przedstawicielki dziewiętnastowiecznego mieszczaństwa nie mogły sobie pozwolić na zakup królewskich precjozów. Zadowalały się więc naszyjnikami, pierścionkami czy kolczykami z lekkiej blachy wykonanej z mającego zaledwie czternaście czy osiemnaście karatów złota.
Duże, rzucające się w oczy ozdoby uzupełniano turkusami, ametystami czy granatami. Jednak to żółte złoto – ręcznie repusowane – było największym atutem brosz czy kolii. Ponadto, precjoza były bardzo lekkie i wygodne w noszeniu, przez co stanowiły dodatki utylitarne i wygodne, a to przecież na komforcie i użyteczności najmocniej opierał się biedermeier.
Mając na uwadze to, że oryginalne ozdoby wykonane w stylu biedermeier nie mają wysokiej wartości – powinien dziwić fakt, że powstające w latach 1815-1848 kolie, brosze czy pierścionki uznaje się dzisiaj za jubilerskie „białe kruki”. Duży wpływ na taką popularność biedermeierowskich ozdób ma – z jednej strony – precyzja z jaką zostały one wykonane i – z drugiej – to, że styl dziewiętnastowiecznych mieszczan stał się inspiracją dla kolejnych pokoleń twórców. Poza tym, projekty noszone niegdyś przez wiedeńskie, nowobogackie modnisie są – po prostu – bardzo przyjemne. Harmonijne, wycyzelowane we florystyczne motywy, stwarzające wrażenie ciężkich, ale wygodne i praktyczne kolczyki czy bransolety nie kojarzą się już z mieszczaństwem, ale z dworskim szykiem i elegancją godną najwyższych elit. Cóż, konotacja ta jest błędna. Ale – jeśli nie możemy sobie pozwolić na zakup wykonanej z liczącego 24 karaty złota, wysadzanej diamentami kolii – lekki naszyjnik w stylu biedermeier będzie jej najlepszym, ekonomicznym substytutem.
Tekst: Anna Kunicka
Zdjęcia:
-
Fot. 1. Elegancja mieszczańska (zdjęcie na lic. CC, autor janwillemsen)
http://www.flickr.com/photos/8725928@N02/3874510119/sizes/z/in/photostream/
-
Fot. 2. Leopold Zielecki – wnętrze w stylu biedermeier (zdjęie na lic. GNU)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Zimmerbild_83.jpg